Po 15 minutach do naszej sypialni wszedł Leon z siatką śliwek.
- Dziękuję.
Od razu zaczęłam jej jeść.
- W ciąży zmieniają Ci się smaki.
- Przyzwyczaj się. Ciesz się, że nie mam jeszcze humorków. Ja nie wiem jak ty je zniesiesz.
- Czego nie robi się z miłości. Za godzinę jadę z Federico na siłownię.
- Okej.
Po kilku minutach siatka byłą pusta, a ja dalej byłam głodna.
- Przyniesiesz mi truskawki?
- Od kiedy ty masz taki apetyt?
- Od kiedy jestem w ciąży. To przyniesiesz?
- Idę.
Po chwili wrócił z miską truskawek. Po godzinie Leon jechał już na siłownię.
- Wychodzę.
Podszedł do mnie i pocałował.
- Kochanie jak będziesz wracać kupisz mi w sklepie brzoskwinie i czekoladę?
- Kupię.
- Jesteś kochany.
- Wiem, wiem. Dobra jadę. I tak już jestem spóźniony.
- A może ty tak naprawdę nie jedziesz na siłownię?
- Violetta co ty gadasz?! A gdzie miałbym jechać?
- Pewnie już znalazłeś sobie jakąś cycatą blondynę.
- Jak możesz tak myśleć? Kocham tylko ciebie.
- Naprawdę?
- Oczywiście.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Jadę na siłownię. Kocham Cię. Pa.
- Ja ciebie też. Pamiętaj żeby pojechać do sklepu później.
- Pamiętam.
Pocałował mnie i wyszedł z domu.
*2 godziny później*
Leon
Wracając z siłowni zajechałem do sklepu i kupiłem to co chciała Viola. Kiedy wszedłem do domu od razu podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
- Coś się stało?
- Nie. Stęskniłam się.
- Kupiłem Ci brzoskwinie i czekoladę.
- Cudownie.
Od razu usiadła w salonie i zaczęłam jeść.
- Będę gruba jak będę tyle jadła.
- Znając ciebie szybko schudniesz.
- Przy dziecku to nie będzie takie proste. Ty będziesz chodzić do pracy, a ja będę siedziała z dzieckiem. Przestanę Ci się podobać.
- Nie przestaniesz mi się podobać.
- Za trzy tygodnie będziemy mogli posłuchać jak bije serduszko naszej fasolki.
- Już nie mogę się doczekać.
- Brzuch mi troszeczkę odstaje, ale nie widać tego jeszcze za bardzo. Czytałam w internecie, że jak się je słodkie rzeczy w ciąży to będzie dziewczynka.
- Może będziemy mieli małą księżniczkę.
- Może. Zaniesiesz mnie do sypialni?
- Z przyjemnością.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej sypialni.
- Poleżysz ze mną?
- Niestety nie mogę.
- Ostatnio oddaliliśmy się od siebie.
Usiadłem obok niej i przytuliłem.
- Jutro musisz iść do firmy?
- Tak. Tata został z Los Angeles.
- Ten wyjazd był ważny?
- Tak.
- Nie byli źli, że wracasz do Buenos Aires?
- Nie. Zrozumieli.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. I naszego dzidziusia też.
- Małą Victorię Verdas.
- Albo małego Jorge Verdas.
Położyliśmy się i Viola od razu się we mnie wtuliła. Po kilku minutach zobaczyłem, że zasnęłam.
*Następnego dnia*
Violetta
Kiedy się obudziłam Leon wyszedł z łazienki. Jednak nie był ubrany, a przecież miał jechać dzisiaj do firmy.
- Kochanie coś się stało?
- Źle się czuję. Boli mnie głowa i gardło.
- Chory jesteś.
- Mamy jakieś tabletki? Z tym bólem głowy nie da się już wytrzymać.- spytał kładąc się na łóżku.
- Mamy. Zaraz Ci przyniosę, a przy okazji zrobię ciepłą herbatę.
Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Od razu wstawiłam wodę na herbatę, a w między czasie wyjęłam z szafki pudełko z różnymi lekami. Kiedy znalazłam tabletki na ból głowy, schowałam pudełko do szafki, zrobiłam herbatę i zaniosłam ją i tabletki Leonowi.
- Dzięki.
- Idź spać. Dzisiaj powinieneś przeleżeć cały dzień w łóżku.
- Fede i Ludmiła mają do nas przyjść.
- No to dzisiaj się z nimi nie zobaczysz. Chyba, że tak bardzo Ci zależy to zejdziesz na dół.
- A ty co będziesz robić?
- Pójdę do garderoby. Muszę zrobić tam porządek.
- Tylko nie przemęczaj się.
- Dobrze. Idź już lepiej spać.
Połknął tabletki, wypił herbatę i położył się spać. Ubrałam się w dresy, uczesałam w luźnego koczka i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawę i weszłam do naszej garderoby. Zaczęłam układać wszystkie nasze rzeczy, których jest całkiem sporo. Po kilku godzinach siedzenia w garderobie nareszcie skończyłam wszystko układać. Wyszłam i zeszłam na dół. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć.
- Cześć Violu.
- Hej. Wejdźcie.
Wpuściłam Lu i Fede do środka po czym usiedliśmy w salonie.
- Chcecie coś do picia, jedzenia?
- Ja poproszę sok pomarańczowy jeśli masz.
- Oczywiście, że mam.
- A ja kawę.
Weszłam do kuchni. Zrobiłam kawę dla Fede, a sobie i Lu nalałam soku pomarańczowego.
- A gdzie zgubiłaś narzeczonego?- spytał Fede kiedy usiadłam w salonie.
- Chory. Leży w łóżku.
- A co mu jest?
- Rano obudził się z bólem głowy i gardła.
- W ciąży powinnaś unikać spotkań z chorymi.
- Wiem, ale już czuje się lepiej. A co tam u was?
- Dobrze. Federico trochę narzeka na mój apetyt, ale ogółem jest dobrze.
- On i Leon nadają się razem. Wczoraj ciągle Leon jeździł do sklepu po owoce lub słodycze. I za każdym razem narzekanie ,,Od kiedy ty masz taki apetyt?".
- Tak narzekają, ale co najlepsze i tak zawsze jadą do sklepu.
- Dokładnie.- zaczęłyśmy się śmiać z Lu.
- Hej ja też tu jestem.- wtrącił się Fede.
- Nie da się nie zauważyć.
Po godzinie poszli, a ja weszłam do sypialni zobaczyć co u Leona. Akurat wstał.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Taki dzień w łóżku dobrze mi zrobił. Już jestem zdrowy.
- Idziesz jutro do firmy?
- Tak. Będziesz tęsknić?
- Ja zawsze tęsknie.
Popchnął mnie na łóżko, a sam położył się na mnie. Zaczęliśmy się całować. Dalej wiadomo co się stało.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Położył swoją rękę na moim brzuchu. Schylił się i pocałował mój brzuch.
- Jeszcze tylko 8 miesięcy i zobaczymy naszą fasolkę.
- A za 3-4 miesiące poznamy płeć.
- Już nie mogę się doczekać.
*Następnego dnia*
Spałam sobie w najlepsze, ale przerwał mi Leon, który złożył pocałunek na moich ustach.
- Jadę do firmy.
- Która godzina?
- 8:23, ale śpij jeszcze, Pa.- pocałował mnie i wyszedł.
Przykryłam się kołdrą i nawet nie wiem kiedy znowu zasnęłam.
*3 godziny później*
- Violetta obudź się.
- Co się stało, że krzyczysz mi do ucha?- spytałam Ludmiłę, która mnie obudziła.
- Miałyśmy iść przecież na zakupy.
- Zapomniałam. Która godzina?
- Po jedenastej. Wstawaj.
- Wstaję.
Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, uczesałam i ubrałam.
Kiedy byłam gotowa wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół gdzie w salonie siedziała Ludmiła. Zrobiłam nam kawę i usiadłam w salonie.
- A tak w ogóle to jak się czujesz po wypadku?
- Dobrze.- skłamałam.
Jakoś źle się dzisiaj czuję, ale nie chcę mówić o tym Lu, bo zaraz zacznie panikować i zadzwoni do Leona.
- Na pewno chcesz iść dzisiaj na zakupy?
- Tak, tak.
Wypiłyśmy kawę i poszłyśmy do centrum. Po godzinie chodzenia po sklepach źle się poczułam, głowa zaczęła mnie strasznie boleć.
- Violu co się stało?
- Nic, nic.- nagle zakręciło mi się w głowie.
- Właśnie widzę, że nic.- pomogła mi usiąść na ławce.
- Już mi lepiej możemy iść.- chciałam wstać, ale poczułam okropny ból w głowie.
- Nigdzie nie idziemy. Co cię boli?
- Głowa.
- Masz jakieś tabletki przy sobie?
- Nie.
- Dzwonię do Leona.
- Nie dzwoń. On ma dużo pracy.
- Violetta źle się czujesz, nie masz przy sobie żadnych tabletek, a jak tylko wstajesz kręci Ci się w głowie. Dzwonię do niego.
Ludmiła zadzwoniła do Leona, który po kilku minutach przyjechał.
- Co się stało?
- Źle się czuje. Głowa ją boli.
- Lekarz przepisał jej tabletki na ból głowy.
Spojrzał na mnie.
- Nie nosisz ich przy sobie?!
- Nie pomyślałam, że będą mi potrzebne.
- Od kiedy źle się czujesz?
- Od rana.
- Czyli, że mnie okłamałaś.- powiedziała Lu.
Leon odwiózł Lu i wróciliśmy do domu. Leon ciągle jest na mnie zły. Nie dziwię mu się, ale powinien trochę odpuścić. Przecież była ze mną Lu. Usiadłam w salonie, a Leon przyniósł mi tabletki i wodę. Od razu je połknęłam i ból głowy zaczął powoli przechodzić. Poszłam na górę i weszłam do sypialni. Położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Leon
Violetta poszła spać, a ja wszedłem do gabinetu gdzie czekał już na mnie Taylor.
- Dowiedziałeś się czegoś?
- Tak. Wiem kto wpłacił kaucję za Jacka.
- Kto?
- Nathaniel Buzolic.
Zamarłem.
Witam, witam przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Było tak słodko. Wydawałoby się, że już nikt tego nie zepsuje, a tu kolejna tajemnicza osoba pojawia się w opowiadaniu. W następnym rozdziale dowiecie się kto to jest. Jeszcze raz dziękuję za ponad 60k wyświetleń. Rozdziału nie dodałam w weekend, ponieważ chciałam sobie zrobić taki krótki odpoczynek. Nie miałam ochoty siedzieć cały dzień przed laptopem i pisać rozdział. A i dziękuję za wszystkie miłe słowa dotyczące mojego zdj.
Buziaki,
Zuza.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Mój króliczek <3
OdpowiedzUsuńAjajajaj Królik tornado nadciąga! !!
UsuńHah :)
Śliwki. Czekolada. Brzoskwinie.
Verdas strzeż się brzoskwin! Prowadzą do kłótni! !! Hahahahah ♡
Lajon jedzie na siłownie. Taaa Violka i te jej myśli. "Cycata blondyna "heh ;)
Biedny Leos chory! Yyy ale szybko mu przeszło. Taaaa a na polepszenie stanu zdrowia najlepsze igraszki w łóżku. Taaa.
Odwiedziny Fedemily. :-)
Violka zaslabla na zakupach :(
I po co nosić tabletki ze sobą? No po co?
Verdas się wkurzył! I słusznie! Teraz go popieram!
Dziwne! Królik go popiera. Coś mi chyba jest!
Ale serio nie dziwie mu się! On się martwi. Może i za bardzo, ale teraz po tym wypadku tu juz dopiero.
Dobra teraz Królik oddychaj! !!
6
5
4
3
2
1
....
Kto to jest do jasnej ciasnej Nathaniel Buzolic? ??!!!!
Verdas go zna! !!! Jego reakcja jest jednoznaczna!
Ale kto to jest? ?
I znowu przerywasz mi w takim momencie!!
Królik pozdrawia;*
Królik całuje; *
Królik kocha;*
Królik czeka na next :* ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤
Jagoda Mackowiak <3
OdpowiedzUsuńWspaniały
UsuńZnowu apetyt Vilu;)
Ciekawi mnie ta nowa postać
Kto to moze być?...
Czekam na nexta;)
Lexi Love <3
OdpowiedzUsuńWroce kochana :*
Usuń#WrócęŚlicznotko.
OdpowiedzUsuńMelloniasta:*
Wracam. Lepiej późno niż wcale. Ale no no. Pamiętaj masz zakazane usuwanie bloga! Nope! Ale co do rozdziału, jest długi, piękny i obłędny. Bezbłędny też ^.^
UsuńV szaleje z owocami. A Lełon lata do sklepu jak pies. I się nasz Verdas po chorował. A jest już ok. Ah, te domysły V. Bosz, ale powiało zgrozą na końcu. Ciekawe co to za typ... nwm. Czekam na next! Sorki za badziewny kom, ale ja tylko takie pisze.
Weny i buziak.
Melloniasta:*
Wspaniały
OdpowiedzUsuńWspaniały kochana. Przepraszam, że nie z konta, ale jestem na telefonie kuzynki :D
OdpowiedzUsuńJorge Blanco całuje ♥♥