środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 18 ,,Sama te kłótnie prowokujesz"

Violetta

Wyszliśmy przed dom gdzie stało... nowe audi R8. Takie jak zawsze chciałam. Leon uśmiechnął się i podał mi kluczyki.
- Od dzisiaj jest tylko twoje.
- Dziękuję.- rzuciłam mu się na szyję.
- Gotowa na pierwszą jazdę?
- Oczywiście.
Wsiedliśmy do samochodu ruszyłam. Jako, że było praktycznie pusto na drodze przyśpieszyłam. Nie wierzę. Kiedyś powiedziałam Leonowi, że chciałabym dostać taki samochód, ale nie sądziłam, że on to wziął naprawdę. Czym ja sobie na niego zasłużyłam? Najpierw cudowne zaręczyny, za kilka dni lecimy do Paryża, a teraz nowe auto.
- Kochanie, skup się.
- Przecież skupiam.
Resztę drogi przebyliśmy w ciszy.

*Wieczór*

Ludmiła siedzi u mnie od godziny i rozmawiamy. Leon i Fede poszli do klubu z przyjaciółmi.
- Mówiłam Ci, że Maxi przylatuje do Buenos Aires?
- Nie. Skąd wiesz?
- Dzwonił do mnie. Zatrzyma się u nas.
- A kiedy przylatuje?
- Za tydzień.
- Federico mówił, że ty i Leon gdzieś lecicie.
- Tak do Paryża. Leon kupił mi nowe audi R8.
Ludmiła o mało nie wypluła napoju.
- Ma gest.- powiedziałam.
- Ile bym dała żeby mój Fede taki był. Choć i tak już się trochę zmienił.
- Wiesz, w którym klubie oni są?
- Tak. Ostatnio otworzyli nowy przy centrum. Tam są.
- Jedziemy zobaczyć co oni tam robią?
- Violetta... to jest świetny pomysł.
Po 30 minutach byłyśmy pod klubem. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy się rozglądać. Po chwili zobaczyłyśmy Leona, Federico i jeszcze trójkę ich znajomych siedzących przy barze. Nagle do Leona podeszła jakaś blondyna. Podeszłyśmy do baru i usłyszałam rozmowę pomiędzy nimi.
- Może zatańczymy?
- Sorry, ale nie.
- Taki przystojny i pewnie wolny, a nie chce zatańczyć.
Czas pogonić tą głupią blondynę.
- Cześć kochanie.- podeszłam do Leona i go pocałowałam.
- Cześć.
- Tobie już dziękujemy. Lepiej nie zbliżaj się do mojego narzeczonego.- zwróciłam się do tej blondyny, której już po chwili nie było.
- Co ty tu robisz?
- Nie mogę przyjechać do mojego narzeczonego?
- Jasne, że możesz. Skąd wiedziałaś gdzie jesteśmy?
- Federico powiedział Lu gdzie idziecie, więc razem tu przyjechałyśmy.
- Zatańczymy?
- Oczywiście.
Zaczęliśmy tańczyć, a obok nas pojawiła się reszta naszych znajomych. Po 2 piosenkach z powrotem usiedliśmy przy barze. Ludmiła i Federico gdzieś poszli. Usiadłam Leonowi na kolanach. Zaczęliśmy się całować.
- Ej my też tu jesteśmy.- powiedział Marco, przyjaciel Leona.
- Jak ty się całujesz to jest dobrze.- odpowiedział mu Leon.
- Dobra, dobra idę po drinka. Też chcecie?
- Nie.
Marco poszedł zamówić drinka, a w tym czasie wrócili Lu i Fede.
- Jedziemy do domu?- spytał Leon.
- Tak.
Pożegnaliśmy się z resztą i wróciliśmy do domu. Od progu zaczęliśmy się całować. Nagle Leon oderwał się ode mnie. Zaczął się dziwnie rozglądać.
- Coś się stało?- spytałam.
- Ktoś tu był.
- Ale kto?
- Nie wiem, ale zaraz się dowiem.- wyjął swojego Iphona i  tego co usłyszałam rozmawiał z Taylorem.
Minęło kilka minut, a do domu wszedł Taylor i Luke.
- Co się stało?- od razu spytał Taylor.
- Ktoś tu był.
- Ostatnio tak jak prosiliśmy podłączyliśmy kamery w domu, więc możemy zobaczyć.
Weszliśmy do gabinetu Leona i już po chwili oglądaliśmy to co nagrało się na kamerze z salonie. Leon cofnął się do momentu kiedy ja i Lu wyszłyśmy z domu. Nagle z kuchni wyszła nieznana nam osoba. Jednak w oczy rzucił mi się kolczyk w uchu i długie włosy.
- Ja wiem kto to jest.
- Kto?
- Jack.
- Jesteś pewna?
- Tak. Ma kolczyka w uchu i długie blond włosy.
- On musiał dostać się tu wcześniej. Na nagraniu wyraźnie widać, że ledwo zamknęłaś drzwi, a on już wyszedł z kuchni. Ukrywał się gdzieś i czekał aż wyjedziesz z domu. Jak wyszedłem z domu to ile byłaś sama?
- Około 10-20 minut.
- On mógł coś Ci zrobić.
- Ale jak to?
- Kiedy ja wyszedłem z domu on już pewnie był tutaj. Cholera! On tutaj był. Mógł Ci coś zrobić. Natychmiast się pakuj.
- Ale czemu?
- Później Ci wyjaśnię. A teraz pakuj się, bo nie mamy dużo czasu.
Wiem, że Leon jest teraz naprawdę zdenerwowany, więc nie chcę go jeszcze bardziej denerwować.
- Luke idzie z tobą.
- Dobrze.
Weszłam razem z Luke'm do garderoby i zaczęłam się pakować. Leon w tym czasie rozmawiał z Taylorem, a później przyszedł spakować trochę ciuchów. Kiedy skończyliśmy zniósł nasze torby na dół.
- Pamiętaj, że masz mnie o wszystkim informować Taylor.
- Oczywiście.
Wsiedliśmy do samochodu Leona i już po chwili jechaliśmy z nieznanym mi kierunku.
- O czym Taylor ma Cię informować?
- O wszystkim.
- Widzę, że nie masz ochoty na rozmowę.
Nie odezwał się tylko dalej był skupiony na drodze. Pomiędzy nami panowała cisza.
- Do Paryża polecimy za kilka dni. Prawdopodobnie na przyszły tydzień.
- Przecież wtedy Maxi przylatuje.
- To zatrzyma się w hotelu.
- To, że w naszym domu był jakiś idiota nie znaczy, że teraz musisz być dla mnie taki oschły.
- Ty naprawdę masz to gdzieś. Owszem był w naszym domu, ale ty też w nim byłaś. Mógł coś Ci zrobić. Czy do ciebie do nie dociera?
- Nie mam tego gdzieś, ale gdyby naprawdę chciał mi coś zrobić to zrobił by to, a nie wyszedł z kryjówki dopiero kiedy wyszłam.
- Nie mam ochoty na rozmowę, a tym bardziej kłótnię.
Resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Zatrzymaliśmy się pod jakimś hotelem. Leon odebrał klucz do apartamentu. W między czasie nasze walizki zaniesiono do apartamentu. Wjechaliśmy windą na ostatnie piętro i weszliśmy do środka. Apartament był dosyć duży. Duża kuchni, salon, sypialnia, łazienka i jadalnia. Leon wszedł do kuchni, a po chwili wrócił ze szklanką whisky.
- Nie odzywasz się do mnie?
- Nie.
Okej.Zostawiłam go samego w salonie, a sama weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wykonałam wieczorne czynności i weszłam do sypialni. Położyłam się i zaczęłam przeglądać zdjęcia w swoim telefonie. Po 20 minutach do sypialni wszedł wykąpany już Leon. Położył się obok mnie. Zablokowałam telefon i odłożyłam go na szafkę nocną. Odwróciłam się tyłem do Leona i już po chwili zasnęłam.

*Następnego dnia*

Obudziłam się, ponieważ było mi za gorąco. Leon oplótł mnie niczym bluszcz. Nie chciałam go budzić, ale nie minęło 5 minut, a sam zaczął się budzić.
- Wstałaś tak wcześnie?
- A która jest?
- 7:34.
- Było mi za gorąco. Raczej już nie będę spała, więc idę się wykąpać.
Wstałam i weszłam do łazienki. Skoro on wczoraj był dla mnie taki oschły to ja dla niego będę dzisiaj taka sama. Nawet mnie nie przeprosił. Wzięłam prysznic, pomalowałam się, uczesałam i ubrałam. Gdy byłam gotowa wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni po czym zrobiłam sobie śniadanie. Leon zrobił sobie kawę i poszedł do sypialni gdzie wykonał kilka telefonów. Jestem ciekawa z kim rozmawiał, ale i tak pewnie mi nie powie. Gdy skończyłam jeść, posprzątałam i usiadłam w salonie po czym zaczęłam oglądać film, który akurat leciał w telewizji. Po kilkunastu minutach dołączył się do mnie Leon.
- Kiedy będziemy mogli wrócić do domu?
- Nie wiem. Możemy porozmawiać?
- Nie.
- Violetta, proszę.
- Teraz oglądam.
- Violetta do jasnej cholery możesz mi powiedzieć o co Ci znowu chodzi?!
- O co mi chodzi? Rozumiem, że wczoraj kiedy dowiedziałeś się, że Jack był w naszym domu byłeś zdenerwowany, ale to, że później byłeś wobec mnie oschły to już było przegięcie.
- Jestem zdenerwowany, ponieważ ty w ogóle nie przejmujesz się swoim bezpieczeństwem.
- Możemy się nie kłócić?
- Sama te kłótnie prowokujesz.
- To może powinniśmy się rozstać?
Wstałam po czym poszłam jak najszybciej do sypialni. Za mną wszedł Leon.
- Kochanie nawet tak nie myśl.
Podszedł do mnie, a ja wtuliłam się w niego.

Leon

Po obiedzie poszliśmy razem na spacer. Wiem, że źle zrobiłem wczoraj będąc oschły dla Violetty, ale ta cała sprawa z Jackiem mnie już naprawdę denerwuje. Jednak do tej pory nie mogę zrozumieć jak on wszedł do naszego domu. Kazałem Taylorowi zmienić wszystkie zamki. Ale teraz muszę pokazać Violi, że naprawdę ją kocham. Ostatnio podejrzewam, że ona zaczyna w to wątpić. W ogóle ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje.
- O czym myślisz?
- O niczym. Wracamy do hotelu?
- Tak.
Kiedy wróciliśmy do hotelu zadzwoniłem do Taylora, ale nie miał dla mnie nowych informacji.
- Kochanie mogę Cię o coś spytać?
- Tak.- odpowiedziałem.
- Dlaczego nie możemy teraz polecieć do Paryża?
- A dlaczego nie możemy w przyszłym tygodniu?
- Bo wtedy przyjeżdża Maxi.
- Czyli on jest ważniejszy ode mnie?
- Oczywiście, że nie.
- Dobrze możemy polecieć jutro do Paryża.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.

Witam, witam przychodzę do was z nowym rozdziałem. Na początku chciałabym podziękować za tyle komentarzy i liczę, że będzie ich jeszcze więcej. Przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj, ale nie wyrobiłam się, a dzisiaj od rana byłam na plaży. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Do następnego.
Buziaki, 
Zuza.

PS. Przypominam, że jeżeli ktoś chce żebym zajmowała mu miejsce pod rozdziałem niech napisze w komentarzu.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Królik przybywa!
      Rozdział genialny jak zawsze!
      Oczywiście kłótnia musiała być!
      Oni się kłócą jak stare dobre małżeństwo!
      Klub.Zazdrosna Viola.
      I ten cholerny Jack!
      Wkurzony Leon.Biedna Viola :(
      Aaaaa Audi R8. Kurde ja też chcę takie autko!!!
      Czekam na next :-)
      Buziaczki kochana ♡♡♡♡

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział<3
      Violetta i Leon znowu sie kłócą ale na szczęście szybko sie pogodzili;)
      Jeszcze ta blądi w klubie co sie przystawiali do Leona jednak viola wszystko załatwiła
      Leon jaki hojny kupił Vilu samochód
      Czekam na nexta;)

      Usuń
  3. Jesteś po prostu świetna!!!!! Taka kreatywna :) danesz nam tyle radiści swoim blogiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej hej. Czytam tego bloga dosc dlugo ale noe mam czasu zabardzo zeby go komentowac ale postaram sie. Bardzo mi sie on ppdoba! Bede czytac na pewno! Pozdrawiam i przy okazjimzapraszam do mnie ☺

    OdpowiedzUsuń