czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 26 ,,Wyjeżdżam"

                              Rozdział dedykuję mojemu króliczkowi. Kocham Cię <3

*Następnego dnia*

Violetta

Obudziłam się i zobaczyłam, że Leon jeszcze śpi. Po wczorajszej przygodzie przyda mu się. Wstałam po cichu i wyszłam z sypialni. Fran i Diego dzisiaj popołudniu wylatują. Weszłam do kuchni i zobaczyłam ich jedzących śniadanie.
- Cześć.
- Hej. Chcesz śniadanie?
- Nie, dzięki. Mam ochotę tylko na kawę.
- Jak po wczorajszym?
- Dobrze. Na szczęście Leon wrócił cały i zdrowy.
- A właśnie gdzie on jest?
- Śpi jeszcze.
Zrobiłam sobie kawę i usiedliśmy wszyscy razem w trójkę w jadalni. Jako, że Leon jeszcze nie wstał poszłam zrobić mu śniadanie. Kiedy skończyłam do kuchni wszedł Leon. Ubrany w luźne dresy, które kusząco mu zwisały. Podszedł do mnie i pocałował.
- Zrobiłam Ci śniadanie?
- Dziękuję. A ty już jadłaś?
- Zaraz zrobię sobie kanapkę. Wyspany?
- Bardzo.
Kiedy zjedliśmy, posprzątałam, a Leon poszedł rozmawiać z Diego do gabinetu.
- Violu pomogłabyś mi w pakowaniu?
- Oczywiście.
Po godzinie wszystkie ich rzeczy były spakowane.
- O której macie lot?
- Za dwie godziny.
- Ja Leonowi już chyba nigdy nie pozwolę lecieć samolotem.- zaczęłyśmy się śmiać.
- Może teraz wy nas odwiedzicie?
- Porozmawiam o tym z Leonem.
Zeszłyśmy na dół. W salonie siedział Leon i Diego. Fran usiadła obok Diego, a ja usiadłam Leonowi na kolanach.
- O czym rozmawiałeś z Diego?
- Tęskniłem za twoją ciekawością.
- Odpowiesz?
- O tym co stało się wczoraj.
- Aha. Pójdziemy dzisiaj wieczorem na spacer?
- Oczywiście, skarbie.
- Słodko razem wyglądacie.
- Wiadomo.
Po dwóch godzinach pożegnaliśmy się i Taylor zawiózł Diego oraz Fran na lotnisko.
- Znów sami.- podszedł do mnie i pocałował.- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
- Mam  nadzieję, że z naszym dzidziusiem wszystko okej po wczorajszym.
- Wszystko dobrze. Pewnie cieszy się tak samo jak mamusia, że tatuś wrócił.
- Kocham Was.
- A my ciebie.
Popchnął mnie na sofę, a sam położył się na mnie. Podwinął moją koszulkę i zaczął całować mój brzuch. Po chwili zaczęło mnie to łaskotać.
- Idziemy na ten spacer?- spytałam.
- O nie, nie. Mieliśmy iść wieczorem. Chcę się teraz tobą nacieszyć.
Zaczęliśmy się całować. Leon zdjął moją koszulkę, a ja jego spodnie. Dalej wiadomo co się stało.

*Wieczór*

- Wykończysz mnie.
Położyłam się na plecach i mój oddech zaczął się normować.
- Mieliśmy iść na spacer.
- Pójdziemy.
- Jak ja wyglądam.
- Pięknie jak zawsze.- zaczął całować mnie po szyi.
- Nie podlizuj się. Wstajemy i idziemy na spacer.
- Dobrze, dobrze.
Ogarnęliśmy się i poszliśmy na spacer. Leon splótł nasze dłonie i poszliśmy w stronę parku. Po godzinnym spacerze poszliśmy do włoskiej restauracji na kolację.

*Następnego dnia*

Leon

Obudziłem się z wtuloną we mnie Violettą. Wstałem po cichu i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i postawiłem włosy na żel. Kiedy byłem gotowy wyszedłem z łazienki i zobaczyłem, że Viola dalej śpi. Nie chcę jej budzić, ale muszę. Pocałowałem ją, a ona obudziła się.
- Cześć kochanie.
- Hej. Wstawaj. Idę zrobić śniadanie, a ty ubierz się, bo później jedziemy do moich rodziców.
- Kompletnie o tym zapomniałam.
- Na szczęście masz cudownego narzeczonego, który o wszystkim pamięta.
Pocałowała mnie po czym wstała i weszła do łazienki. Zszedłem na dół i zacząłem robić śniadanie.

Violetta

Weszłam szybko do łazienki, wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, uczesałam i ubrałam świeżą bieliznę. Weszłam do garderoby i zaczęłam szukać odpowiedniego zestawu. Po kilkunastu minutach w końcu wybrałam.



















Ubrałam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, a Leon akurat skończył robić śniadanie. Kiedy skończyliśmy jeść, posprzątałam i usiadłam w salonie obok Leona.
- Za ile wyjeżdżamy?
- Za pół godziny.
- Dlaczego tak wcześnie wyjeżdżamy. Jest po 11 dopiero.
- Moi rodzice się przeprowadzili i teraz jedzie się do nich prawie 3 godziny.
- Nic nie mówili, że się przeprowadzają.
- Wczoraj się przeprowadzili. Remont skończył się szybciej.
- Aha.

*Kilka dni później*

Leon od rana jest w firmie, a ja się nudzę. Wczoraj Leon powiedział mi, że samolot da się naprawić. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Okazało się, że to mój menager.
M: Cześć Violu. 
V: Cześć. Coś się stało?
M: Nie. W sumie to tak. Tylko ty możesz nas uratować.
V: O co chodzi?
M: Za godzinę mamy bardzo ważną sesję. Modelka zachorowała, inne są zajęte, tylko ty zostałaś. Proszę zgódź się.
V: Dobrze zaraz będę.
Rozłączyłam się. Obiecałam Leonowi, że nie będę pracowała, ale przecież jak raz zrobię wyjątek to nic się nie stanie. Schowałam telefon do torebki i pojechałam na sesję. Po kilku godzinach wróciłam zmęczona do domu. W salonie siedział Leon.
- Gdzie byłaś?
- Miałam sesję.
- Obiecałaś mi coś.
- Wiem. Przepraszam, ale tylko ja im zostałam.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?
- Nie mam ochoty na kłótnię.
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Co?
- Wyjeżdżam. Na tydzień może dwa do Los Angeles z tatą. Sprawy służbowe.
- Kiedy?
- Jutro.
- Co?! Dlaczego tak szybko?
- Jest to bardzo ważna sprawa. Dzisiaj dopiero się o tym.
- A czemu leci tam twój tata? Przecież to ty teraz jesteś właścicielem firmy.
- Nie wiem. Tata też nie wie. Zadzwonili powiedzieli, że to sprawa pilna i musimy przyjechać.
- Musisz jechać?
- Niestety. Na ten czas Luke będzie znowu twoim ochroniarzem.
- Po co? Przecież potrafię sama się sobą zająć.
- Nie dyskutuj. Prawdopodobnie nie będzie mnie w Buenos Aires dwa tygodnie. Musze wiedzieć, że z tobą wszystko w porządku.
- Dobrze. Twoje asystentki też lecą?
- One nie są moje. Pracują dla mnie. I nie, nie lecą z nami.
- Chociaż jedna dobra wiadomość.
- Przecież wiesz, że nie musisz być o nie zazdrosna. Żadna mi się nie podoba. Tylko ty.
- Naprawdę?
- Oczywiście, skarbie.
Pocałował mnie. Po oderwaniu wtuliłam się w niego.
- Nie chcę żebyś mnie zostawił na dwa tygodnie samą.
- Też nie chcę Cię zostawić, ale muszę. Obiecuję, że będę codziennie dzwonił.
- Lecisz prywatnym samolotem?- przeraziłam się.
Ostatni lot o mało nie skończył się tragicznie.
- Tak. Nie bój się. Przed lotem dokładnie sprawdzą samolot.
- Wtedy też sprawdzali.
- Kochanie, przez ten wypadek kilka osób straciło pracę. Więcej na taką wpadkę nie pozwolę.
- Zadzwonisz jak wylądujesz?
- Tak.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Pomożesz mi się spakować?
- Tak.
Kiedy skończyliśmy zeszliśmy na dół. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy sobie jakiś film. Nie chcę żeby wyjeżdżał.

Witam, witam kochani przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Było tak słodko, a tu bam- Leon wyjeżdża na dwa tygodnie. Viola się martwi. Czy ma powody? Nie powiem. Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod notką informacyjną. Jesteście cudowni.
Buziaki,
Zuza.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Królik tu wróci jeszcze dzisiaj! ♡

      Usuń
    2. Żabko moja kochana! Dziękuję za dedykacje!
      Królik się strasznie cieszy , że nie zawiesiłas bloga!
      Rozdział jak zwykle genialny!
      C.U.D.O
      Spacer.Kolacja.
      Violka znowu zostaje sama , Leoniasty wyjeżdża!
      Nie planujesz katastrofy lotniczej, prawda?
      On wróci cały ibzdtowy,prawda?
      Powiedz, że tak , bo znowu wpadnę w depresję!
      Boszzzzz Oni tworzą taka słodka parke!
      Teraz tylko czekać na narodziny dziecka.
      Królik wie, że to będzie dziewczynka. Yo postanowione!
      Ale Królik chce chłopczyka! ! :(
      Królik kocha ;*
      Królik pozdrawia;*
      Królik całuje; *
      Królik czeka na next; *

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cudo!
      Szkoda ze Leon znowu musi wyjechać
      Vilu znowu będzie sama
      Bardzo sie cieszę ze jednak nie zawiesiłas bloga
      Czekam na następny rozdział;)

      Usuń
  3. Cudo!
    Leon znowu wyjeżdża?!
    Czekam na next!
    Natka♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super. Cieszę się że z nami jednak zostajesz.

    OdpowiedzUsuń