Francesca
Violetta upadła na podłogę. Od razu do niej podbiegłam.
- Violu ocknij się.
Szybko zadzwoniłam na pogotowie, które po 10 minutach zabierało już Violettę. Pozwolili mi jechać razem z nią. Cały czas była nieprzytomna. W szpitalu szybko zabrali ja na badania. Usiadłam przed salą i zadzwoniłam do Leona. Wiem, że się pokłócili, ale Leon musi wiedzieć.
Rozmowa telefoniczna:
L: Cześć Fran.
F: Hej. Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć.
L: No to mów, bo zaczynam się bać.
F: Violetta zasłabła. Jesteśmy w szpitalu.
L: Co?! To niemożliwe. W którym szpitalu?
F: Przy centrum.
L: Zaraz tam będę.
Rozłączył się. O stanie Violetty dalej nic nie wiem. Cały czas trwają badania. Minęło 5 minut i nagle obok mnie pojawił się Leon.
- Co z nią?
- Nie wiem. Cały czas trwają badania.
- Jak to się stało?
- Po waszej kłótni była zrozpaczona, wstała i chciała iść do kuchni i nagle zemdlała. Szybko zadzwoniłam na pogotowie. Przez cały czas była nieprzytomna.
- To moja wina. Mogłem się z nią nie kłócić.- schował twarz w dłonie.
- Spokojnie. Musimy poczekać na jakiekolwiek wiadomości o jej stanie.
Po bardzo, bardzo długiej chwili z sali wyszedł lekarz, który badał Violettę.
- Co z nią?
- Kim pan jest?
- Jestem narzeczonym.
- Mogę mówić przy pani?
- Tak to moja siostra. Co z nią? Co z dzieckiem?
- Zrobiłem dokładne badania i na szczęście to nic poważnego. Z dzieckiem jak i z panią Violettą wszystko w porządku. Powodem zasłabnięcia był stres i zdenerwowanie. Jeszcze dzisiaj będzie mógł pan zabrać narzeczoną do domu.
- Dziękuję. Mogę do niej wejść?
- Oczywiście. Tylko proszę jej nie denerwować.
Leon
Lekarz odszedł, a ja wszedłem do sali, w której leżała Violetta.
- Leon przyszedłeś.
- Jak mógłbym nie przyjść? Nawet nie wiesz jak się przestraszyłem kiedy Fran do mnie zadzwoniła i powiedziała, że jesteś w szpitalu.
- Byłeś na mnie zły.
- Byłem, ale już nie jestem. Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Pocałowałem ją.
- Kiedy będę mogła stąd wyjść?
- Dzisiaj.
- Co z dzieckiem?
- Wszystko dobrze.
- Bałam się, że poroniłam i mnie zostawisz.
- Kochanie nigdy bym tego nie zrobił.
Nagle do sali wszedł lekarz z którym rozmawiałem.
- Jak się pani czuje?
- Dobrze.
- Dzisiaj panią wypiszemy. Radziłbym żeby mniej się stresowała i denerwowała. Teraz skończyło się tylko zasłabnięciem, ale następnym razem może dojść do zagrożenia ciąży, a w najgorszym wypadku poronienia.
- Postaram się.
- Proszę poczekać jeszcze chwilę na wypis i może pani wracać do domu.
- Dziękuję.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Po chwili zostaliśmy sami. Jednak nie na długo, ponieważ do sali weszła Fran.
- Wszystko w porządku?
- Tak.
- Wystraszyłaś mnie kiedy zemdlałaś.
- Na szczęście to nic poważnego.
Violetta
Po godzinie byliśmy już w domu. Usiadłam w salonie z Fran i zaczęłyśmy oglądać film. Tym razem wybrałyśmy śmieszną komedię. Po kilkunastu minutach dołączy do nas Leon. Położyłam swoje nogi na jego kolanach nie przerywając oglądania.
- Nie za wygodnie?
- Jest idealnie.
W połowie oglądania dołączył do nas Diego. Kiedy film się skończył byłam strasznie zmęczona.
- Kochanie zaniesiesz mnie do sypialni?
- Z wielką przyjemnością kotku.
Po chwili Leon wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Położysz się ze mną?
- Oczywiście.
Położyliśmy się i od razu wtuliłam się w Leona.
*Następnego dnia*
Obudziłam się i zobaczyłam, że obok mnie nie ma już Leona. Po chwili wyszedł z łazienki ubrany i gotowy do pracy.
- Wstałaś.
- Jedziesz do firmy?
- Lecę do Los Angeles na 2-3 dni. Mam tam bardzo ważne spotkanie.
- Będę tęsknić.
- Ja też. Mam do ciebie prośbę. Dbaj o siebie żebym nie musiał się martwić.
- Dobrze.
- Będę dzwonił.
Wstałam po czym wtuliłam się w niego.
- Kocham Cię.
- Ja bardziej.
Pocałowałam go po czym zeszliśmy razem na dół. Jego walizka była już w samochodzie, w którym czekał Taylor. Pocałował mnie. Po oderwaniu wsiadł do samochodu po czym odjechał. Zamknęłam drzwi i weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie i nalałam soku do szklanki. Jadła śniadanie w jadalni i nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. W salonie siedziała zapłakana Francesca. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Co się stało?
- Powiedziałam mu. On mi tego nigdy nie wybaczy.- jeszcze bardziej zaczęła płakać.
Kiedy się trochę uspokoiła, zjadła śniadanie i poszła do pokoju. Cały czas była smutna. Muszę porozmawiać z Diego. Zadzwoniłam do niego i poprosiłam żeby wrócił do domu.
- O czym chcesz ze mną porozmawiać?
- O Fran.
- Co tu mówić? Zdradziła mnie.
- Ona Cię nie zdradziła. Dałeś jej wszystko wyjaśnić? Znając ciebie nie.
- Całowała się z innym!
- Ona tego nie chciała. To on ją pocałował.
- Co?
- Mogłeś dać jej wszystko powiedzieć. Chciała być z tobą szczera. Ona cię kocha. Niech to dotrze w końcu do tej twojej tępej głowy.
- Dzięki. A tak w ogóle to o co wczoraj pokłóciłaś się z Leonem?
- Dowiedział się, że kiedyś byliśmy razem.
- Od kogo?
- Ja i Fran wczoraj o tym rozmawiałyśmy i akurat on wszedł do domu.
- Fran mówiła, że ponoć był bardzo zły.
- I to jak. Ale na szczęście mu przeszło. A teraz nie gadaj tylko idź do Fran i z nią pogadaj.
- Idę.
Już po chwili go nie była, a ja poszłam zrobić zrobić sobie kawę. Nudziło mi się, więc postanowiłam, że pójdę na spacer. Przechodziłam obok placu zabaw gdzie bawiły się dzieci. Już nie mogę się doczekać aż moja fasolka będzie się tak bawić. Po godzinnym spacerze wróciłam do domu. Kiedy weszłam do domu zobaczyłam Fran, która siedziała w salonie i czytała jakąś gazetę.
- I jak pogodzeni?
- Tak. Dziękuję, że z nim porozmawiałaś.
- Chciałam jakoś pomóc. Wiem, że Diego jest strasznie zazdrosny i o wszystko się wkurza.
- Czasami to wkurzające.
- I to bardzo.
- Ale dzisiaj ciepło.
- Nie da się wytrzymać. A tak w ogóle to mamy w ogrodzie basen.
- Idziemy popływać?
- Jasne. Tylko muszę się przebrać w strój.
*Kilka godzin później*
Siedziałyśmy z salonie z Fran i oglądałyśmy, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Francesca poszła otworzyć. Po chwili wróciła do salonu z bukietem czerwonych róż.
- To dla ciebie.
- Dla mnie?
- Tak.
Wyjęłam biała karteczkę, która była w bukiecie i zaczęłam czytać.
Bardzo tęsknie.
Proszę dbaj o siebie.
Kocham Cię.
Leon
- Ile bym dała żeby mój Diego taki był. Nie spodziewałam się tego po moim bracie.
- Ma gest. Co nie?
- Widać, że Cię kocha.
Uśmiechnęłam się. Włożyłam kwiaty do wazonu i zadzwoniłam do Leona.
Rozmowa telefoniczna:
L: Cześć kotku.
V: Hej. Dziękuję za róże. Są prześliczne.
L: Cieszę się. Co robisz?
V: Nudzę się bez ciebie. Tęsknie.
L: Ja też, ale jak wszystko dobrze pójdzie to pojutrze wrócę.
V: To fajnie. Diego i Fran się dzisiaj pokłócili.
L: O co?
V: Powiem Ci jak wrócisz.
L: Pogodzili się?
V: Tak.
L: To dobrze. A jak tam mój mały Verdasek się czuje?
V: Dobrze.
L: Muszę kończyć, bo mam zaraz spotkanie, ale jutro zadzwonię.
V: Okej. Kocham Cię.
L: Ja ciebie też.
Rozłączył się.
- Rozmawiałaś z Leonem?
- Tak.
- Kiedy wraca?
- Jak dobrze pójdzie to pojutrze.
*Następnego dnia*
Wieczór
Siedziałam z Diego i Fran w salonie i nagle usłyszałam zamykanie drzwi. Po chwili do salonu wszedł/weszła...
Witam, witam. Przychodzę do was z rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Pewnie większość odetchnęła w ulgą kiedy przeczytali, że Violka nie poroniła. Leon wyjechał do Los Angeles w sprawach służbowych, ale kwiaty przysłał. Ciekawi kto wszedł do domu? To komentujcie rozdział. Chciałabym bardzo wam podziękować za ponad 50tyś. Wczoraj uzbierało się ponad 1000 wyświetleń przez cały dzień. Cieszę się, że podoba wam się blog i opowiadanie. Do następnego.
Buziaki,
Zuza.
PS. Możliwość zajmowania miejsc aktualna. Jeżeli ktoś chce niech napisze w komentarzu.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Mój króliczek <3
OdpowiedzUsuńKrólik wbija na miejscowe!
UsuńCholera dalej mam depreche!
Futro mi się topi. Nic mi się nie chce!
Rozleniwilam się!
Powietrza ! Wody!
Ufffff jaka ulga! Violka nie poronila!
Chyba bym popadla w większa depresję!
Leonetta pogodzone, co najważniejsze; *
Fran poklocila się z Diego!!
Violka pomoże tak Violka lubi pomagać!
Uff Diecesca pogodzona!
Leos pojechał do L.A
Zostawił Violcie. Ale tęskni!
Jezuuuu jak on słodki "mały Verdasek " ;)
Rozpływam się!
A może to Lajon wszedł do domu?
Wrócił wcześniej? ?
Taaa chciałabym! Nie to pewnie nie on.
Yyy no to kto? To musi być on! No bo kto inny?
KRÓLIK GRATULUJE TYLU WYŚWIETLEŃ! !!!! 👍👍
Idę się ochłodzic! Chyba wskocze do basenu!
Kochana Czekam na next! Juz się nie mogę doczekać! Duuuuzoooo weny!!!! ♡♡
Buziaczki :* ❤ ❤
Jorge Blanco <3
OdpowiedzUsuńJagoda Mackowiak <3
OdpowiedzUsuńCudo!
UsuńBardzo sie cieszę ze violetta nie poroniła i pogodziła sie z Leonem
Diego strasznie zazdrosny
Violka wkracza do akcji
Leon jaki kochany wysłał Vilu kwiaty
Zastanawia mnie kto tam wszedł....
Czyżby leon???
Czekam na nexta:)
Lexi Love <3
OdpowiedzUsuńCudowny. Leos wyjechal. Kwiaty. Mmm cudo. Kocham to opowiadanie. BARDZO! KOCHAM LEXI
UsuńI ja! Nwm czy czytałam twojego bloga czy nie ale znając mnie to nie za bardzo. Idę zaraz nadrobić zaległości. A i jak możesz Fistaszku to zajmuj mi miejscówke będę happy i napisze ładny komentarz.
OdpowiedzUsuńNono. V i L pogodzeni, na szczęście!
F i D również. Dobrze, że małej fasolę Verdas nic nie jest.
A Lełon taki kochany, kwiatki przysyła ukochanej.
Nie kończ mi w takich momentach bo zwariuje.
Ej no. Będę ryczeć, albo nie bo się w tym upale odwodnienia i co będzie? Ciekawe kto to tam wlazł.
Nie mam pomysłu. Leon w LA... ale może...
No dobra idę. Pozdrawiam Cię zdolny człowieku i ściskam mocno.
Melloniasta:*
Cudny post.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Violetta nie poroniła.
Ciekawa jestem, kto wszedł do domu.
Natka♥
Cudowny. Dlaczego skonczyłaś właśnie w takim momencie. Super że Leonetta już się pogodziła i z dzieckiem wszystko w porządku. Ale Leon jest romantyczny . Czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńPozdro
Ps. Zapraszam http://leonettainicinnego.blogspot.com/
Cudowny
OdpowiedzUsuńKochana kiedy będzie nowy rozdział? Krolis się nie może doczekać! Taaa upierdliwa jestem wiem. Heh. :*
OdpowiedzUsuńWcale nie jesteś upierdliwa króliczku. <3 Rozdział pojawi się dzisiaj za godzinkę może dwie.
UsuńBuziaki,
Zuza.
Świetny !!! Czekam na next !!
OdpowiedzUsuń