Violetta
Naty poszła na zakupy, a ja zostałam w domu. Źle się dzisiaj czuję. Luke od kilku dni cały czas mnie pilnuję. W sumie to dobrze. Mam pewność, że David mi nic nie zrobi. Wczoraj dzwonił do mnie, ale za każdym razem odrzucałam połączenie. na moje nieszczęście napisał, że zostaje w Buenos Aires jeszcze dwa tygodnie. Z Leonem rozmawiałam dzisiaj rano. Niestety jego wyjazd ciągle się przedłuża.
- Pan Verdas dzwonił. Muszę zawieść panią w jedno miejsce.
- Dobrze.
Schowałam telefon do torebki i pojechałam z Lukiem z nieznanym mi kierunku. Po 40 minutach byliśmy na lotnisku.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
- Ja tylko wykonuję polecenia pana Verdasa.
Nagle zobaczyłam dziewczyny. Podbiegły do mnie.
- Wiecie co my tu robimy?
- Leon mówił, że nie chce żebyś była w Buenos Aires kiedy jest tutaj David i lecimy na wakacje.
- Zazdroszczę Ci narzeczonego.
- Ale ja nie mam żadnych ciuchów.
- Miałaś się dowiedzieć dopiero teraz, więc wczoraj jak poszłaś spać spakowałam Cię.
- Aha.
Weszłyśmy do samolotu, a za nami Luke.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę spać. Boję się latać samolotami.- powiedziała Naty kiedy wystartowaliśmy.
- Ja też.
*Kilka godzin później*
Obudził nas Luke, który poinformował nas, że już wylądowaliśmy. Do tej pory nie wiemy gdzie jesteśmy. Wyszłyśmy z samolotu i nagle zauważyłam Leona, który szedł w naszą stronę. Kiedy zobaczył, że mu się przyglądam uśmiechnął się. Podbiegłam do niego i rzuciła mu się na szyję.
- Witaj w Los Angeles, kochanie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Wbiłam się w jego wargi. Od razu oddał pocałunek.
- Ej my też tu jesteśmy.
Oderwaliśmy się od siebie.
*Wieczór*
Dziewczyny poszły już spać do swoich pokoi hotelowych, a ja czekam na Leona, który poszedł z tatą na spotkanie. Po kilkunastu minutach wrócił Leon.
- I jak było?
- Źle. Nie wiem czy podpiszemy tą umowę.
Rozwiązał krawat i rzucił go na łóżko po czym zdjął marynarkę i zaczął rozpinać koszulę.
- Weźmiemy razem prysznic?
- Jasne.
Weszliśmy do łazienki, rozebraliśmy się i weszliśmy pod prysznic.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Schylił się i pocałował mój brzuch.
- Już się nie mogę doczekać aż będziemy razem w trójkę.
- Ja też.
Po wspólnym prysznicu leżymy w łóżku. Wtuleni w siebie.
- Brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też.
- David dał Ci spokój?
- Dzwoni do mnie kilkanaście razy dziennie. Wczoraj napisał, że zostaje jeszcze dwa tygodnie w Buenos Aires.
- Wkurza mnie ten idiota.
- Nie tylko ciebie.
Zaczął całować mnie po szyi. Po chwili leżałam pod nim. Przejechał swoim nosem po mojej szyi.
- Tęskniłam za tobą.
Zaczęliśmy się całować. Dalej wiadomo do czego doszło.
*Następnego dnia*
Obudziłam się, ale obok mnie nie było już Leona. Źle się czuję. Głowa mi chyba zaraz pęknie. Wzięłam tabletkę i z powrotem położyłam się do łóżka.
- Violu. Obudź się.
- Która godzina?
- Po 12.
- Co?!
Zerwałam się z łóżka i wbiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, uczesałam i ubrałam.
- A gdzie ty się tak śpieszysz?
- Leon zaraz przyjedzie i idziemy na obiad.
- Aha.
Jak na zawołanie do pokoju wszedł Leon.
- Gotowa, skarbie?
- Tak.
Pożegnałam się z dziewczynami i razem z Leonem pojechaliśmy do restauracji. Po obiedzie poszliśmy na spacer.
- Masz pojęcie ile dla mnie znaczysz?
- Nie.
- A ja myślę, że jednak wiesz.
Zawiesiłam swoje ręce na jego szyi i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
- Jesteś moja.
- Twoja. Na zawsze.
Uśmiechnął się.
- Udało nam się podpisać tą umowę.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Gratuluje. Czyli, że możemy już wrócić do Buenos Aires?
- Tak. Jutro mamy samolot.
- Aaa zapomniałam Ci powiedzieć.
- O czym?
- Jutro mam wizytę u ginekologa.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?- jest zły.
- Wyleciało mi z głowy.
- Na którą?
- Na 16:35.
- O 15 będziemy w Buenos Aires, więc zdążymy.
Wróciliśmy do naszego pokoju hotelowego. Nagle Leon popchnął mnie na łóżko, a sam położył się na mnie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Witam kochani przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Leonetta nareszcie razem. Słodko, słodko, ale to możemy być cisza przed burzą. Ja nic więcej już nie mówię. Zostawię was w niepewności. Dziękuję za komentarze pod poprzednim i za tyle wyświetleń.
Buziaki,
Zuza.
PS. Przypominam, że do 31 sierpnia odpowiadam na wasze pytania. Jeżeli chcecie o coś spytać piszcie na adres: ZuzaXxx@onet.pl
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
- Pan Verdas dzwonił. Muszę zawieść panią w jedno miejsce.
- Dobrze.
Schowałam telefon do torebki i pojechałam z Lukiem z nieznanym mi kierunku. Po 40 minutach byliśmy na lotnisku.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś?
- Ja tylko wykonuję polecenia pana Verdasa.
Nagle zobaczyłam dziewczyny. Podbiegły do mnie.
- Wiecie co my tu robimy?
- Leon mówił, że nie chce żebyś była w Buenos Aires kiedy jest tutaj David i lecimy na wakacje.
- Zazdroszczę Ci narzeczonego.
- Ale ja nie mam żadnych ciuchów.
- Miałaś się dowiedzieć dopiero teraz, więc wczoraj jak poszłaś spać spakowałam Cię.
- Aha.
Weszłyśmy do samolotu, a za nami Luke.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę spać. Boję się latać samolotami.- powiedziała Naty kiedy wystartowaliśmy.
- Ja też.
*Kilka godzin później*
Obudził nas Luke, który poinformował nas, że już wylądowaliśmy. Do tej pory nie wiemy gdzie jesteśmy. Wyszłyśmy z samolotu i nagle zauważyłam Leona, który szedł w naszą stronę. Kiedy zobaczył, że mu się przyglądam uśmiechnął się. Podbiegłam do niego i rzuciła mu się na szyję.
- Witaj w Los Angeles, kochanie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Wbiłam się w jego wargi. Od razu oddał pocałunek.
- Ej my też tu jesteśmy.
Oderwaliśmy się od siebie.
*Wieczór*
Dziewczyny poszły już spać do swoich pokoi hotelowych, a ja czekam na Leona, który poszedł z tatą na spotkanie. Po kilkunastu minutach wrócił Leon.
- I jak było?
- Źle. Nie wiem czy podpiszemy tą umowę.
Rozwiązał krawat i rzucił go na łóżko po czym zdjął marynarkę i zaczął rozpinać koszulę.
- Weźmiemy razem prysznic?
- Jasne.
Weszliśmy do łazienki, rozebraliśmy się i weszliśmy pod prysznic.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Schylił się i pocałował mój brzuch.
- Już się nie mogę doczekać aż będziemy razem w trójkę.
- Ja też.
Po wspólnym prysznicu leżymy w łóżku. Wtuleni w siebie.
- Brakowało mi ciebie.
- Mi ciebie też.
- David dał Ci spokój?
- Dzwoni do mnie kilkanaście razy dziennie. Wczoraj napisał, że zostaje jeszcze dwa tygodnie w Buenos Aires.
- Wkurza mnie ten idiota.
- Nie tylko ciebie.
Zaczął całować mnie po szyi. Po chwili leżałam pod nim. Przejechał swoim nosem po mojej szyi.
- Tęskniłam za tobą.
Zaczęliśmy się całować. Dalej wiadomo do czego doszło.
*Następnego dnia*
Obudziłam się, ale obok mnie nie było już Leona. Źle się czuję. Głowa mi chyba zaraz pęknie. Wzięłam tabletkę i z powrotem położyłam się do łóżka.
- Violu. Obudź się.
- Która godzina?
- Po 12.
- Co?!
Zerwałam się z łóżka i wbiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, uczesałam i ubrałam.
- A gdzie ty się tak śpieszysz?
- Leon zaraz przyjedzie i idziemy na obiad.
- Aha.
Jak na zawołanie do pokoju wszedł Leon.
- Gotowa, skarbie?
- Tak.
Pożegnałam się z dziewczynami i razem z Leonem pojechaliśmy do restauracji. Po obiedzie poszliśmy na spacer.
- Masz pojęcie ile dla mnie znaczysz?
- Nie.
- A ja myślę, że jednak wiesz.
Zawiesiłam swoje ręce na jego szyi i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
- Jesteś moja.
- Twoja. Na zawsze.
Uśmiechnął się.
- Udało nam się podpisać tą umowę.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Gratuluje. Czyli, że możemy już wrócić do Buenos Aires?
- Tak. Jutro mamy samolot.
- Aaa zapomniałam Ci powiedzieć.
- O czym?
- Jutro mam wizytę u ginekologa.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz?- jest zły.
- Wyleciało mi z głowy.
- Na którą?
- Na 16:35.
- O 15 będziemy w Buenos Aires, więc zdążymy.
Wróciliśmy do naszego pokoju hotelowego. Nagle Leon popchnął mnie na łóżko, a sam położył się na mnie.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też.
Witam kochani przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Leonetta nareszcie razem. Słodko, słodko, ale to możemy być cisza przed burzą. Ja nic więcej już nie mówię. Zostawię was w niepewności. Dziękuję za komentarze pod poprzednim i za tyle wyświetleń.
Buziaki,
Zuza.
PS. Przypominam, że do 31 sierpnia odpowiadam na wasze pytania. Jeżeli chcecie o coś spytać piszcie na adres: ZuzaXxx@onet.pl
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ