*Następnego dnia*
Popołudniu
Violetta
Mam jeszcze 3 godziny do balu, na który idę z Leonem. Postanowiłam wybrać sobie w końcu jakieś ciuchy. Po godzinie szukania znalazłam idealny zestaw.
Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, pofalowałam włosy i ubrałam się we wcześniej wybrane ciuchy. Gdy byłam gotowa po mnie do łazienki wszedł Leon i o dziwno nie siedział w niej godzinę, ale to pewnie dlatego, że teraz nie układał idealnie swoich włosów. Była już 17:34, więc postanowiliśmy już jechać. Po 15 minutach byliśmy już na miejscu i było już całkiem sporo ludzi. Gdy usiedliśmy przy wolnym stoliku dosiadł się do nas przyjaciel taty Leona.
- Leon jak ja cię dawno nie widziałem.- oznajmił i Leon się z nim przywitał.
- To jest Violetta moja narzeczona.- przedstawił mnie panu Nicolasowi.
- Miło mi cię poznać.- powiedział.- Od zawsze wiedziałem, że Leon ma gust jeżeli chodzi o dziewczyny.- dodał.
- Rodzice Leona też tak mówią.- powiedziałam i się zaśmiałam.
- A myśleliście już o dzieciach?- spytał, a my się zaśmialiśmy.
- W sumie to mamy córkę, która ma już prawie 5 miesięcy, ale może kiedyś jeszcze jedno będziemy mieli.- odpowiedział Leon ze śmiechem.
- Macie dziecko?- spytał nie dowierzając.
- Tak ma na imię Eliza.- odpowiedziałam.
*4 godziny później*
Leon
Bal nareszcie się skończył, a my z Violettą bardzo zmęczeni wróciliśmy do hotelu.
- Ale jestem zmęczona.- powiedziała Violetta rzucając się na łóżko.
- Ja też.- powiedziałem i położyłem się obok niej.
- Pan Nicolas jest bardzo fajny i miło mi się z nim rozmawiało.- oznajmiła i się we mnie wtuliła.
- Jego mina była bezcenna gdy odpowiedziałem mu, że mamy już dziecko.- powiedziałem.
- Ile miałeś dziewczyn przede mną?- spytała nagle.
- Przed tobą miałem 3 albo 4 nie pamiętam, ale 3 na pewno miałem, a ty ile miałaś chłopaków przede mną?- odpowiedziałem.
- Przed tobą było 3 chłopaków, ale nie byłam z nimi za bardzo szczęśliwa.- powiedziała.
- A ze mną jesteś?- spytałem ciekawy.
- Oczywiście, że tak.- odpowiedziała.
*3 dni później*
Violetta
Jeszcze tylko 2 dni i wracamy do Buenos Aires. Bardzo mi się podoba w Meksyku, ale bardzo tęsknie za Elizą. Nie mogę się doczekać kiedy znowu będę mogła zobaczyć jej piękny uśmiech.
- Kochanie wychodzę teraz na spotkanie wrócę za 2 godziny.- powiedział Leon i mnie pocałował.
- Pamiętasz co mi później obiecałeś?- spytałam.
- Tak pamiętam, a nawet jakbym zapomniał to i tak musiał bym iść na zakupy.- odpowiedział po czym wyszedł na spotkanie.
*5 godzin później*
Skończyliśmy chodzenie po sklepach z Leonem i teraz wracamy do domu. Oczywiście Leon ciągle gada, że go wymęczyłam i robię to specjalnie, to cały on.
- Dlaczego ty mnie tak męczysz, co ja ci zrobiłem.- znowu się zaczyna.
- Nie będę ci po raz setny odpowiadała.- odpowiedziałam.
Po 15 minutach byliśmy już w naszym pokoju hotelowym i Leon od razu położył się zmęczony, a ja rozpakowałam swoje torby ze sklepów. Gdy skończyłam położyłam się obok Leona i wtuliłam się w niego.
*Tydzień później*
Obudziłam się i zobaczyłam, że Leona już nie ma. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam, która jest godzina. Była 9:34 czyli Leon jest już w pracy, a Elizka jeszcze śpi bo godzinę temu zasnęła. Wstałam szybko i poszłam do garderoby, a po 15 minutach miałam już wybrany zestaw na dziś.
Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się, pofalowałam włosy i ubrałam. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół i zjadłam szybkie śniadanie. Później posprzątałam, a mała jeszcze spała, więc poszłam do salonu i włączyłam sobie telewizor. Po 25 minutach usłyszałam płacz Elizy i jak najszybciej poszłam do jej pokoju.
*3 godziny później*
Chciałam iść z małą na spacer, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam Camilę.
- Cześć Violu.- przywitała się ze mną i wpuściłam ją do środka.
- Co cię do mnie sprowadza?- spytałam trzymając na rękach Elizę.
- Mogłabym wziąć małą na spacer?- spytała.
- Jeżeli chcesz to oczywiście.- odpowiedziałam.
Poszłyśmy do pokoju małej i ubrałam ją w odpowiednie ciuchy na dwór. Po czym zeszłyśmy na dół i włożyłam ją do wózeczka.
- Okej jak się obudzi to wróć z nią do domu.- powiedziałam.
- A ona w ogóle zaśnie?- spytała.
- Tak jest zmęczona, więc nie długo powinna ci zasnąć.- odpowiedziałam.
Po chwili Camila wzięła ode mnie wózek i wyszła. Po godzinie do domu wrócił Leon i mnie pocałował.
- A gdzie mała?- spytał.
- Cami wzięła ją na spacer.- odpowiedziałam.
- Czyli mamy czas dla siebie.- powiedział i mnie pocałował.
Po kolejnej godzinie wróciła Camila z Elizą, która już nie spała. Leon od razu wziął małą na ręce i zdjął kurteczkę małej po czym zaczął się z nią bawić w salonie.
- Ale oni razem słodko wyglądają.- powiedziała Cami.
- Wiem zwłaszcza, że mała jest bardzo podobna do Leona to taka jego mała kopia.- odpowiedziałam.
- Dobra ja już idę umówiłam się z Broadwayem.- powiedziała po czym się pożegnałyśmy i wyszła.
Rozdział 50 oddaje w końcu w wasze ręce mam nadzieję, że wam się spodoba. Jest beznadziejny, ale może komuś się spodoba. Przepraszam, że nawaliłam i nie dodałam rozdziału, ale nie miałam czasu. Jeden anonim zadał mi pytanie kiedy ślub Leonetty, więc na nie odpowiem. Szczerze mówiąc sama nie wiem kiedy będzie ich ślub, Le na pewno będzie.
Zuza.
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńps. zostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
http://jortini-inna-historia.blogspot.com/
gratulacje! <3
fajny
OdpowiedzUsuńextra
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń